122. Tynkowanie rozpoczęte :)
I się doczekałam :)
Bardzo się cieszę, że wreszcie udało nam się ściągnąć ekipę od ocieplenia/tynkowania i zakończą co do nich należało.
We wtorek zwieźli sobie rusztowania, w środę około 17 przyjechali i rozstawili je, w czwartek (wczoraj) zagruntowali cały dom i porobili część opasek wokół okien i otynkowali ścianę garażową. Dzisiaj izolowali balkon, tynkowali ścianę północną i południową, dokończyli opaski wokół okien i ocieplali nasz trójkąt.
Tynki są w kolorze jasnożółtym takim jak chcieliśmy (może teraz wybieralibyśmy troszeczkę ciemniejszy) a opaski dopasowywaliśmy do koloru podbitki i taki to nazwijmy jest rudy kolor. Są też parapety :) Więcej zdjęć porobię już jak sobie pójdą panowie, wtedy będzie efekty widać bez rusztowań i taśm :) Tynk baranek, dość drobny - co mi się podoba, z firmy DIOS (pierwsze słyszę, ale to chyba dość lokalna firma, a tynkarze polecali te tynki, więc się zgodziliśmy na nie).
Zdjęcia są z wczoraj, bo dziś dość późno skończyli i nie chciałam po ciemku robić zdjęć :)
Odbyła się też impreza 3 okazji (urodzin męża w sierpniu, moich we wrześniu i parapetówka) dlatego że w moim stanie już nie mielibyśmy weekendów na organizację trzech różnych imprez, a i z dopasowaniem wszystkim terminu też niełatwo :)
Z prezentów dostaliśmy młynek do pieprzu i prześlicznego stroczyka oraz zestaw wierteł do płytek :) Oto dwa prezenty, bo wiertła jakie są każdy wie :P
Zamówiliśmy też 8m drewna do kominka i teraz nie wiem gdzie je upchamy bo drewutnie nie pomieszczą całego :) Ale coś się wymyśli. Więc popołudniami mąż rąbie i rozłupuje to drewno (nawet zakupił sobie siekierę do rozłupywania :)) i jak tynkarze sobie pójdą to zaczniemy w drewutni składować to drewno co by się podsuszało do zimy :)
Jak to mówi mój mąż jako wieśniaczka muszę się zachowywać, więc zaczęłam piec chleb. Najpierw na drożdżach, ale był słodki i szybko czerstwiał, więc zrobiłam swój zakwas i na nim teraz piekę chleb :) Na razie zwykły, bez udziwnień, ale wytrzymuje świeży i miękki 2-3 dni, więc to chyba dobry wynik :) Nie robię tego ze względu na koszty, bo taki własny pieczony też kosztuje, ale ze względu na 1) smak 2) trwałość 3) nie musienie jeździć do sklepu po pieczywo :) Upiekłam też bułki na drożdżach, ale ich skostnienie po 1 dniu było nie do przejścia. Więc przede mną bułki na zakwasie, ale to kiedyś :) Teraz zmierzam się z przygotowaniem zakwasu na żurek i zobaczymy co z tego wyniknie...
Oto mój chlebek:
Kolejny wpis jak panowie skończą swoją pracę :) Wtedy pokażę balkon, parapety i resztę :)
Pozdrowionka!