97. Mój nerw...
Liczyłam na to, że dzisiaj uda mi się wyjaśnić denerwującą mnie od kilku dni sprawę, ale niestety nie udało się wiele poczynić. Ale i tak Wam napiszę, no bo już obiecałam :)
Chodzi o naszą przydomową oczyszczalnię ścieków...
Od początku chcieliśmy mieć ekologiczną oczyszczalnię przy domu z rozsączeniem do gruntu. Pod tym kątem zleciliśmy badanie jaki mamy grunt i kazaliśmy projektantowi zrobić projekt tej oczyszczalni. No i wszystko sobie tak trwało i leżakowało (bo pozwolenie dostaliśmy już w 2011 roku) aż do teraz, kiedy przyszedł czas na zrobienie tej oczyszalni. Nie można było wcześniej, bo bakterie w oczyszalni muszą mieć pożywkę, czyli prosto mówiąc muszą być jej dostarczane ścieki.
I nasz instalator złożył zgłoszenie chęci wkopania zbiornika do starostwa (bo nie potrzeba pozwolenia na budowę na to, wystarczy zgłosić).
No i po 3 tygodniach pani dzwoni do niego spytać o numer naszego pozwolenia na budowę... Bo:
ZMIENIŁY SIĘ DLA NASZEJ MIEJSCOWOŚCI PRZEPISY I ZAMIAST WARUNKÓW ZABUDOWY MAMY MIEJSCOWY PLAN ZAGOSPODAROWANIA PRZESTRZENNEGO,
który przewiduje brak możliwości zrobienia przydomowej oczyszczalni ścieków, tylko dopuszcza SZABMO!
No i klops!
My wychodzimy z założeń takich:
1. obowiązują nas przepisy na dzień pozwolenia na budowę
2. w projekcie mieliśmy napisane, że będziemy mieć oczyszczalnię
3. na rysunku zagospodarowania terenu była narysowana nawet
Na pytanie w gminie czemu został uchwalony taki plan padła odpowiedź "bo urbanista przewidział, że W PRZYSZŁOŚCI wioska będzie skanalizowana"... No witki mi opadły, bo przez najbliższe 15 lat to na pewno nie nastąpi, bo od miasta jesteśmy oddaleni o 12 km, a nawet miejscowość 2 km od miasta nie ma kanalizacji, bo się nie opłaca...
Jaki jest argument pani w starostwie że nie chce nam pozwolić trzymać się ustaleń z pozwolenia na budowę? Bo "gdyby nie było napisane w projekcie, że oczyszczalnia wg odrębnego opracowania", to moglibyśmy sobie ją zrobić, a że jest taki napis to nie możemy...
Jedna nasza nadzieja jest taka:
zgłoszenie zostało złożone w lutym (27 lub 28) a starostwo ma 30 dni na odmowę. Jeśli nie zdąży to szybko budujemy oczyszalnię i ich mamy w nosie.
Druga nadzieja w tym, że zapomniany projekt oczyszalni projektant złożył kiedyś w starostwie i od tamtego czasu mamy 2 lata na zrobienie tej oczyszalni. Ale problem w tym, że on nie ma potwierdzenia czy złożył, więc musiałam dziś wystąpić z wnioskiem, żeby sobie poszukali czy mają go złożonego u siebie (co kosztuje 17 zł!!). Na szukanie mają 10 dni
i teraz nie wiem, czy oni uznają że te 10 dni się im dolicza do czasu na odpowiedź mi, czy po prostu przebimbają i ja sobie mimo tego czy oni odnajdą czy nie zrobię tą oczyszczalnię...
Więc jestem w nerwach czy będę mogła robić oczyszczalnię czy nie...
Czemu nie chcę szamba...? Bo po 1 - największe z tworzywa jest 6 tys litrów co starczy mniej więcej na 2 tyg. po 2 wywóz kosztuje ok. 150 zł, czyli miesięcznie to już 300 zł!! po 3 przy małym dziecku i kąpielach codziennie/drugi dzień i córce uwielbiającej kąpiel z pianą w wannie trzeba by pilnować zapełnienia szamba, po 4 jak goście będą to dodatkowe koszty i problem w święta... po 5 Inna sprawa że szambo byłoby pod oknami sąsiada... który bardzo byłby szczęśliwy z tego powodu :/ same plusy nie ma co!!
No i oczywiście kwestia nie bez znaczenia - termin malowania ustalaliśmy z teściem na taki, żeby mogła być już oczyszczalnia, żeby mógł zamieszkać na tydzień z moim mężem na budowie i pracować dłużej niż dojeżdżając codziennie po 35 km, tracąc czas i benzynę. Teść urlop wziął, a oczyszczalnia stoi pod znakiem zapytania... A teść urlopu już nie może wziąć w innym terminie.
Nasza przeprowadzka miała być w majówkę, a w takiej sytuacji musimy ją przesunąć.
Bo... jeśli zmuszeni będziemy mieć szambo, to ono wymaga pozwolenia na budowę, co wiąże się z kosztem projektu, czasem czekania aż ktoś mi ten projekt zrobi, pozwolenie na budowę wydają w terminie do 60 dni, więc na majówkę nie zdążymy NA PEWNO... Także wszystkie plany się rąbią i to na sam koniec.
Dlatego złoszczę się strasznie, choć nie powinnam, ale czekanie mnie bardzo dobija...
Ciekawe kto wytrwał do końca? :P
Pozdrawiam Was wszystkich i trzymajcie za mnie kciuki - może się uda coś wskórać.
Po świętach będę wiedziała więcej, więc tymczasem Wesołego Alleluja i do poklikania :)