82. Cd. zabudowy poddasza
Prace posuwają się do przodu, powoli bo powoli, ale przy wykończeniach tak teraz będzie - bez spektakularnych efektów.
Wstawione są już scody strychowe, ale nie docięte więc nie można wejść, bo jest ryzyko, że się urwą... Docięte będą po położeniu podłogi, czyli jeszcze trochę...
trzeba będzie coś zrobić, żeby kolor płyty nie był widoczny - może pomalować?
Łazienka jest ulubionym pomieszczeniem panów, bardzo ją lubią :P
Pokój córci już zaszpachlowany, wstawione narożniki i taśmy na łączeniach. Powiem Wam ciekawostkę, że są takie taśmy z wkładką aluminiową, lepsze niż zwykłe papierowe, trwalsze. W większej miejscowości obok mnie nie słyszeli o takich i dopiero w wielkim mieście dało się je dostać. Dzięki panu od zabudowy, bo wiedział że są bardzo dobre i nie chciał innych!
Nasza sypialnia po obróbce okien:
I oto co znalazłam w naszej sypialni na ścianie:
Zapobiegawczo spytałam panów czy nie mam zabudowanej gdzieś pod płytami hmmm.... kwaśnej sprawy :P panowie się nie przyznają co do tego napisu który pisał :)
dziś z własnoręcznych prac próbowaliśmy z mężem wstawić wyczystkę od komina. Trzeba było skuć tynk, który był wokół otworu i trochę go powiększyć. Po walce męża otwór został powiększony do maksymalnych rozmiarów ale okazało się, że drzwiczki są za głębokie i trzeba by skuwać komin. A tego nie chcemy. Więc wymyśliłam że utniemy drzwiczki na głębokości. Pomógł pan od zabudowy ze swoją "gumówką"
otwór trzeba jeszcze poprawić, drzwiczki wciąż są trochę wystające, ale jakoś sobie z tym poradzimy. Ponadto otwór wentylacyjny w kuchni w kominie był zaślepiony workiem po cemencie i oblepiony tynkiem, więc wykonałam kilka uderzeń młotkiem i otwór stał się prawdziwą wentylacją.
Zużycie gazu od odpalenia czyli od 20.12 wynosi 34,85 m3, przy czym od czwartku do dziś przy paleniu w kominku codziennie od 8 do 19 zużył 3,5 m3. Do dobry wynik :) Ale zapewne ma na to wpływ temperatura na zewnątrz. Oby się jak najdłużej utrzymywało ciepło, bo zużycie gazu będzie niskie ;)
Z innych ciekawostek na koniec opowiem Wam historię, jaka przydarzyła się wczoraj.
Dzwoni do mnie pan od zabudowy, że napalił w kominku jak co dzień, a temperatura na pompie od kominka wynosi już 90 stopni (a przeważnie to 45-50) i ciągle rośnie... I co ma zrobić? Zadzwoniłam do instalatora, a on akurat jechał na naszą budowę i uspokoił mnie, że nic się nie dzieje. Czemu więc temperatura wzrosła?
Ciepłą wodę w zbiorniku nagrzały nam solary, bo piękne słoneczko świeciło. Piec przez noc zapewnił wodze w układzie grzewczym zadaną temperaturę 12 stopni. A kominek dostarczał dodatkowe ciepło, którego nie miało co odebrać, więc temperatura na pompie rosła i rosła, włączyło się głośne pipczenie pompy i pan się wystraszył. Ja się nie dziwię, bo sama bym się wystraszyła. Jakie rozwiązanie? Trzeba było na sterowniku zwiększyć temperaturę z 12 stopni na 30, żeby był zapewniony odbiór ciepła od kominka.
Wszystko super, ale co jak mi się na codzień będzie tak zdarzało? Nie wyobrażam sobie mieć 30 stopni w domu... Okazuje się, że nie ma idealnego lekarstwa. Co z mężem zadebatowaliśmy to to, że nie będziemy rozpalać kominka jeśli już będzie osiągnięta temp docelowa, ani palić w nim na wyjście z domu. Będziemy tylko palić jeśli na dworze będzie zimno i podczas naszej obecności. Wtedy unikniemy sytuacji z przegrzewaniem.