40. Historia z panem od alarmów
Nie będzie to jakaś super spektakularna historia - rzekłabym, że dość normalna, ale nie zmienia to faktu, że się wystraszyłam.
Dzwoni do mnie Pan, przedstawia się jako od instalacji alarmowych. Pyta czy jestem zainteresowana jego ofertą, więc zgodnie z prawdą mówię, że tak. Prosi o spotkanie. Mówię mu, że nie mam chwilowo jak się spotkać, bo jestem z dzieckiem w szpitalu. Więc mówi, że będzie dzisiaj u mojego sąsiada o 17 i czy możemy się na tą godzinę umówić (a tego dnia na tą godzinę byłam umówiona z panem od okien na budowie). Mówię mu, że owszem będę na budowie, ale w innej sprawie i nie ma mowy o spotkaniu. Ale skąd ma mój numer? Nie chciał się przyznać zasłaniając się tajemnicą handlową, bo straci już źródło kontaktów. (Pierniczę takich ludzi!). Po zajechaniu na budowę zastałam ulotkę wsadzoną w dachówkę w środku domu, no i to mnie jakoś tak wystraszyło, że ktoś sobie wchodzi i tak robi co chce. Niby wiem że to ten facet, no ale jakoś tak to mi uzmysłowiło, że każdy ma tam dostęp. I jeśli on wie, że moja budowa istnieje (bo nie jest widoczna jakoś z drogi, trzeba wiedzieć gdzie jest) to może złodziejom dać cynk, że się nie chcę u niego zabezpieczyć niejako z zemsty.
Okazało się, że numer dał mu monter okien, który dopiero później zastanowił się nad tym co zrobił. Ale nie zmienia to faktu, że wciąż zastanawiam się skąd on się wziął akurat w okolicy mojej budowy i akurat wtedy spotkał montera? Dziwnie to dla mnie pachnie i ruda chyba musi jakieś śledztwo przeprowadzić znowu :P